niedziela, 25 marca 2018

Tam, gdzie zawsze było słońce i tu, gdzie niekoniecznie tak było, czyli zima na Kaszubach

                 Paganella, czyli tam gdzie zawsze była ładna pogoda, tonie we mgle. Byłam tam cztery razy i zawsze było super. Niewielki mrozik i słońce. Piękne widoki na Dolomity, super trasy zjazdowe. Nic tylko się cieszyć. W tym roku jedziemy w inne miejsce, a w Paganelli jest akurat Asia. I co? Fatalnie. Pada deszcz, ponuro i do kitu. Jedyne co można zobaczyć to z niewielkiej odległości.
         Zmoczeni wracają do pensjonatu i czekają na lepsze. W tej chwili my mamy u nas lepiej. Słońce chociaż próbuje się przedostać przez chmury. Wieje, ale nie pada. Byliśmy w Kotlince.


            Trochę pozjeżdżaliśmy. Na działkach też cisza. Odwiedzają je jakieś zwierzątka, bo są ślady na śniegu. W starych przydrożnych drzewach też pewnie ktoś mieszka.


             Jeziora uśpione. Właśnie wycinają trzcinę na pokrycia dachów.




            Przy drogach, tu i ówdzie potworzyły się wysokie zaspy.



          Szosy są czyste, tylko na poboczach wysoko zalegają zwały śniegu.




          Miejscami pola też są prawie bez śniegu. Cały śnieg zwiało i potworzyły się zaspy w innych miejscach.


              Mam nadzieję, że śnieg wytrzyma do przyszłego tygodnia. Wczoraj i dzisiaj byliśmy na Kotlince. Za tydzień wybieramy się do Koszałkowa. W drugiej połowie lutego jedziemy do Łomnicy Tatrzańskiej. Oby nas nie rozczarowało, tak jak dzisiaj Paganella.

/ luty 2014/


               

Brak komentarzy: