"Wsiąść do pociągu byle jakiego". Czasem też wsiadamy i pędzimy gdzieś przed siebie. Celem była pewna elektrownia wodna w okolicach Kwidzyna. Przy okazji super spacer w jesiennej scenerii.
W październiku byliśmy w podobnych miejscach. Zawsze nad wodą i zawsze cel plus coś jeszcze. Zaczęliśmy od Tczewa. Potem były Brodzkie Młyny.
Przez nowy most do Kwidzyna, a właściwie przez Kwidzyn do Kamionki.
W Kwidzynie zaskoczyli nas kąpiący się w gliniance Morsy.
Kamionka, wieś w powiecie kwidzyńskim. W Wikipedii nic więcej. Był tam kiedyś młyn. Nie ma. To co zostało niszczeje.
Dalej drogą przez las do Szadowa Młyn. Wieś położona w sąsiedztwie Szadowa. Pierwsze zapisy o miejscowości znaleziono w geograficznym słowniku Królestwa Polskiego w 1890 roku. Istniejący do dzisiaj młyn oddano do użytku w 1927 roku. Obecnie znajduje się tam ośrodek szkoleniowy dla wolontariuszy WOŚP. W jesiennej odsłonie jest tam pięknie.
Wracając zatrzymaliśmy się w Kwidzynie. Na chwilę, tylko zamek pomezańskiej kapituły wzorowany na zamkach krzyżackich, którego budowę rozpoczęto w 1322 roku, a ukończono w drugiej połowie XIV wieku. Skrzydła południowe i zachodnie zostały rozebrane w końcu XVIII wieku. Obok, połączona z zamkiem konkatedra Św. Jana Ewangelisty z XIII i XIV wieku.
Niestety zjeść nam się w Kwidzynie nie udało. Musieliśmy zadowolić się jesienną scenerią za oknem samochodu.
Obiad zjedliśmy dopiero w Gniewie na zamku, w Pałacu Marysieńki.
Do domu wróciliśmy wieczorem.
/ listopad 2013 /
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz