czwartek, 20 czerwca 2019

Bieszczady i nie tylko - Rzeszów

         Ostatni dzień podróży i ostatnie miejsce,  stolica regionu, Rzeszów. W hotelu Ambasadorskim mieliśmy ostatni nocleg. Termometry wskazywały przy jezdni 50 stopni Celsjusza, a w powietrzu 35. Było jak w przedsionku piekła. W hotelu na szczęście była klimatyzacja. Hotel , znajduje się w samym sercu miasta, na Rynku Głównym. Z kawiarni wiedeńskiej, która się w nim mieści można rozkoszować się widokiem rzeszowskiego rynku. Niestety, w dniu naszego tam pobytu, na rynku była wielka impreza " Przystanek na trasie czerwonej nitki" / krwiodawstwo /, więc było tłoczno i głośno i raczej widoki były zasłonięte. Zdjęcie hotelu zrobione wcześnie rano w niedzielę. 


        Rzeszów był prywatnym miastem szlacheckim, założonym w 1354 roku. Zachowana zabudowa śródmieścia Rzeszowa pochodzi w większości z XIX oraz przełomu XIX i XX wieku i nawiązuje przeważnie do klasycyzmu, ale jest też  secesja, neogotyk, modernizm czy art déco.
           Najstarszą zachowaną budowlą Rzeszowa jest gotycki kościół farny pw. św. Wojciecha i Stanisława, datowany na 1430 rok, a przebudowany gruntownie w końcu XVII wieku.  Dobudowano wówczas nawy boczne oraz wieżę dzwonnicy.



                 Perłą architektury jest też znajdująca się przy farze plebania. Znalazłam ją na fotografiach Edwarda Janusza, który dokumentował Rzeszów na negatywach szklanych w latach 1886-1914. Teraz również zachwyca.


               W pobliżu ogólnie dostępny biały ogród.




           Wśród kościelnych  budowli zabytkowych wymienić należy jeszcze wczesnobarokową bazylikę Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i przylegający do niej zakon ojców bernardynów. Jej budowę  ukończono około 1640 roku. Było już zbyt późno, aby wejść do środka.






             Domyślam się, że na terenach po bernardyńskich, piękny skwer, a w tle centrum handlowe i urząd wojewódzki.



           Niedaleko niejaki relikt poprzedniej epoki, Pomnik Czynu Rewolucyjnego. Z mojego poprzedniego pobytu w Rzeszowie sprzed 45 lat, chyba tylko jego zapamiętałam.


           W pobliżu są też ciekawe budynki np. teatr imienia Wandy Siemaszkowej. Teatr założono po wyzwoleniu Rzeszowszczyzny spod okupacji hitlerowskiej jako pierwszy zawodowy, dramatyczny Teatr Narodowy Ziemi Rzeszowskiej. Mieści się on w dwóch zabytkowych budynkach. Mała Scena w dawnym domu rodziny Holzów, Duża Scena w dawnym budynku Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" wybudowanym w latach 1890-1900.



                      Obok  główny budynek biblioteki,   wzniesiony jak siedziba Rady Powiatu w latach 1898-1902 w stylu secesyjnym. W latach 60- tych XX wieku przeprowadzono  jego adaptację na bibliotekę.



               Zrobił się wieczór, więc zawróciliśmy do rynku, który jest głównym placem i sercem miasta. Znajduje się tam wejście do rzeszowskich podziemi, neorenesansowy, z elementami neogotyckimi ratusz z 1591 roku, przebudowany i nadbudowany od strony wschodniej w 1896 roku.  W nadbudowanej części dodano podcienia, balkon oraz duże renesansowe okno sali obrad, stylizując tę część na jeden z charakterystycznych fragmentów krakowskich Sukiennic. Wokół rynku odrestaurowane kamieniczki. Przysiedliśmy w jakiejś kawiarni przy kawie, piwie i czym kto wolał. Basia zauważyła nawet w jednym z okien czerwone światełka i uwijające się w pobliżu, wśród panów, mało dyskretne  dziewczyny.








                 Rzeszów ma wiele do zaoferowania. Dla nas był przystankiem na noc. Może jeszcze kiedyś do niego wrócimy na dłużej. Pozostało w nim tyle jeszcze do obejrzenia. Rzeszowski zamek,   reprezentacyjny historyczny deptak jakim jest ul. 3 Maja, zwana dawniej Pańską. Historycznie pierwsza „brukowana” jeszcze belami drewnianymi, utwardzona ulica miasta, kompleks budynków popijarskich z połowy XVII wieku z kościołem św. Krzyża.  Na osi widokowej zbiegu ul. 3 Maja i Zamkowej, znajduje się budynek Banku PKO BP SA dawnej Komunalnej Kasy Oszczędności z 1908 roku, będący wyjątkową mieszaniną rozmaitych stylów architektonicznych. Jest jeszcze kościół poreformacki z 1709 roku  wraz z klasztorem reformatów  i ciekawą jego historią,  jest Synagoga Staromiejska z 1610 roku, zniszczona i spalona przez hitlerowców w czasie II wojny światowej, odbudowana w latach 60-tych XX wieku, letni pałac Lubomirskich, ulice, cmentarze, dworzec. .Może ten pobyt był tylko zaproszeniem na dłużej?


                   Rano rynek był pusty.


            Nas czekała jednak daleka i trudna, bo w wielkim upale droga. Chcąc nie chcąc ruszyliśmy do domu. Jak to dobrze, że mamy autostrady.

Bieszczady i nie tylko - Łańcut

        Nasza wycieczka trwała już kilka dni. Sporo zobaczyliśmy, a kolejny na był Łańcut.
Obiecaliśmy sobie, że to już któraś z kolei wizyta w tym mieście, więc zamku Lubomirskich i Potockich zwiedzać nie będziemy. Obejrzymy raczej miasto. Jednak na chwilę się zatrzymaliśmy przy zamku. Trwa właśnie remont. Trochę jest rozkopów i bałaganu w parkowych alejkach, w ogrodzie różanym, w powozowniach.


















    Nie było więc czego żałować. Krótki spacer i ruszyliśmy do centrum. Kiedy byłam w Łańcucie poprzednio, zapytałam naszego przewodnika, dlaczego tylko zamek. Odpowiedział, bo tam więcej nic nie ma. I chyba rzeczywiście. W rynku zadbany budynek urzędu miasta



      W pobliżu synagoga zbudowana w 1761 roku na miejscu starej, drewnianej bożnicy, sfinansowana prze Stanisława Lubomirskiego. W XIX wieku synagoga została wyremontowana, a do ściany zachodniej dobudowano charakterystyczną klatkę schodową prowadzącą na babiniec. Podczas II wojny światowej hitlerowcy podpalili synagogę, jednak dzięki szybkiej interwencji właściciela zamku i ordynata łańcuckiego ugaszono pożar. Zniszczeniu uległo jednak całe drewniane wyposażenie wnętrza. Po tym, w synagodze ulokowano magazyn zboża, który mieścił się w niej do 1956 roku. W tym samym roku Miejska Rada Narodowa w Łańcucie podjęła decyzję o rozbiórce budynku na budulec. Wówczas to synagogą zainteresował się dr Władysław Balicki, który postawił radnym ultimatum: albo zostawią synagogę w spokoju, albo nie będzie obchodu sześćsetlecia miasta. W taki sposób budynek przetrwał.


Na nasze zainteresowanie wnętrzem, pilnujący obiektu Pan powiedział. że tam nic nie przetrwało, a teraz czytam, że ta cudownie ocalała, barokowa budowla jest jednym z najświetniejszych przykładów zachowanej architektury synagogalnej w Europie Środkowej. Prosta i skromna w formie bryła budynku kryje wnętrze zachwycające bogatymi dekoracjami i monumentalną skalą, w najwyższym punkcie sklepienia wysokość sali głównej wynosi 9,2 metra. Największe wrażenie robi stojąca pośrodku sali głównej architektoniczna bima, podwyższenie, z którego czyta się Torę. Uwagę zwraca też znajdujący się na wschodniej ścianie bardzo dekoracyjny Aron ha-Kodesz, miejsce, wnęka, gdzie przechowywano Torę. Ściany i sklepienia pokrywa wyjątkowo bogata i barwna polichromia i sztukateria, pochodząca z XVIII, XIX i początku XX w., a półkoliste nisze wypełnione są tekstami modlitw. Była prawie godzina szesnasta, zakładam więc, że owemu panu bardzo spieszyło się do domu. W internecie znalazłam takie oto zdjęcia.






          Na rynku jest też modna ostatnio ławeczka. W Łańcucie ławeczka Jana i Stanisława Cetnarskich, braci, którzy sprawowali urząd burmistrza miasta.


 Idąc wzdłuż plant doszliśmy do kościoła pw. Świętego Stanisława Biskupa.


        Również w obrębie rynku znajduje się zabytkowy budynek Kasyna Urzędniczego. Kasyno ufundowane zostało w latach 90-tych XIX stulecia przez właścicieli miasta hrabiów Potockich. Przez wiele lat służyło jako klub i miejsce spotkań urzędników łańcuckiej ordynacji. Po zakończeniu II wojny światowej mieścił się w nim Powiatowy Komitet PZPR, potem gabinety medyczne i prywatne firmy. Przez kolejne lata budynek stał pusty i niszczał.
W lutym 2010 roku uroczyście otwarto w nim Muzeum Historii Miasta i Regionu. Budynek znajduje się w sąsiedztwie najbardziej uczęszczanego wejścia na teren łańcuckiego zespołu parkowo-zamkowego.



         Pożegnaliśmy Łańcut i pomału żegnaliśmy podkarpackie.