poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Polesie Południowe i Roztocze, dzień ósmy i dziewiąty

             Wcześniej, jeżeli ktoś zapytałby mnie , z czym kojarzy Ci się Leżajsk, pomimo że nie jestem piwoszem, odpowiedziałabym, z piwem. Dzisiaj już nie. Piwa nie wymieniłabym chyba wcale. Pierwsza historycznie potwierdzona informacja o istnieniu Leżajska pochodzi z 1346 roku.  W roku 1608 przybyli do Leżajska bernardyni i to z nimi, a właściwie z zespołem klasztornym bernardynów najbardziej będę kojarzyła Leżajsk. Zespół zabytków którego początki sięgają I połowy XVII wieku to  kościół pw. Zwiastowania NPM /wedle tradycji zlokalizowany w miejscu ukazania się Matki Boskiej z Józefem/, klasztor, cmentarz kościelny /dziedziniec odpustowy/, mury obronne z basztami i bramami i otaczający je folwark klasztorny. Na początku, w 1592 roku była tam kapliczka, następnie na jej miejscu kościół drewniany z 1594 roku, kolejny, murowany wybudowany w roku 1610. Obecny, wzniesiony w latach 1618-1628  ma 60 metrów długości, 26 metrów szerokości i 28 metrów wysokości. Może on pomieścić 5 tysięcy ludzi.








           Wyposażenie kościoła to: barokowy ołtarz główny wykonany przez braci zakonnych. Bogata dekoracja rzeźbiarska i snycerska. W polu środkowym obraz Zwiastowanie N.P. Marii malowany około 1650 roku przez   bernardyńskiego malarza. Rokokowe tabernakulum z około 1755 roku.   
         Manierystyczna ambona z I połowy XVII wieku oraz stalle.   


            Wszystko to bardzo bogato zdobione. Niezwykle cenne w kościele są organy. Należą do najcenniejszych zabytków tego typu nie tylko w Polsce, lecz także w Europie. Jeśli dobrze pamiętam, to posiadają 6000 piszczałek. Największa piszczałka ma ponad 10 m długości.  Organy główne mają  15 m wysokości i 7,5 m szerokości i łączą się  z dwoma sąsiednimi instrumentami w nawach bocznych, tworząc jeden monumentalny zespół , na którym  może grać trzech organistów równocześnie. Wyposażone są  w urządzenia dodatkowe jak kukułka, bęben (tympan), ptaszki i horribile naśladujące dźwięk kilku bębnów. Bardzo bogata dekoracja snycerska  wykonana została przez  braci zakonnych.    
          W kościele była akurat jakaś wycieczka oprowadzana przez zakonnika. Ja miałam wielką ochotę wytrwać z nimi do końca, bo jak zrozumiałam potem miała się odbyć prezentacja gry. Zakonnik oprowadzający kilka razy powtarzał, że „organista już się goli”. Pozostałych to nie bardzo interesowało, więc poszliśmy dalej. Kościół połączony jest z klasztorem obszerną sienią piętrową, nad którą jest wieża zegarowa.
             W roku 1675  otoczono go wysokim murem, aby chronić przed najazdami tatarskimi. Bazylika stanowi sanktuarium Matki Boskiej Pocieszenia.
Z kościoła pojechaliśmy do centrum. Wzdłuż północno zachodniej pierzei rynku  mieści się piętrowa, eklektyczna, murowana budowla z 1869 roku, ratusz miejski. Obok ratusza  znajduje wieża z zegarem wybudowana w 1905 roku.    
            Przy rynku znajduje się kościół Jezusa Miłosiernego. Zbudowano go w latach 1828–1832 jako cerkiew greckokatolicką pod wezwaniem Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny. Cerkiew użytkowana była  do 1945 roku. Po wojnie w latach 1946-1955 zamieniona po raz pierwszy na kościół filialny, a następnie na magazyn. Od 1981 roku stał się ponownie kościołem katolickim. Vis a vis kościoła budynek Ukraińskiego Towarzystwa Oświatowego ” Proświta” z 1913 roku, obecnie biblioteka publiczna. Koncentrowało się w nim życie kulturalne ludności ukraińskiej.
             No i oczywiście zadbane kamienice wokół rynku i nie tylko rynku. W niektórych instytucje np. bank, sąd.     




         Na tyłach ratusza kościół Św. Trójcy wybudowany w miejsce wcześniejszego drewnianego kościoła Bożogrobców  z 1616 roku.
            W centrum znajduje się też zespół Dworu Starościńskiego. Historia Dworu sięga pierwszej połowy XVI wieku. Wówczas to król Zygmunt I Stary  dokonał ponownej lokacji miasta /po wyniszczających najazdach Tatarów i Wołochów przeniesiono Leżajsk znad Sanu  na dzisiejsze, bardziej obronne miejsce/,  a ówczesny starosta wzniósł okazałą rezydencję.   


      Pierwotny dwór składał się z domu starosty, odrębnego domu dla służby, zabudowań gospodarczych: piekarni, browaru, słodowni, stajni, piwnic  oraz łazienek i więzienia starościńskiego. Potem niszczony przez Kozaków, Tatarów itd, aż w w latach 1760 – 1770 Potoccy  zbudowali parterowy murowany dwór, który istnieje do dziś. Obecnie siedziba muzeum.
     Wytropiliśmy też stary, ładny, zadbany drewniany dom.


     Drewnianych domów w okolicy było więcej. Spotykaliśmy je na trasie jadąc dalej, do Sandomierza.    

        Sandomierz to miasto położone nad Wisłą, na siedmiu wzgórzach, dlatego czasem nazywane jest  „małym Rzymem”. Większość zabudowy wraz z historycznym centrum znajduje się na lewym brzegu rzeki. Osada  na terenie wzgórza zamkowego w X wieku, od XI wieku gród, siedziba książęca. Obok zbudowanego później Domu Długosza  powstał  drugi gród, który dał początek miastu. Dzięki położeniu nad Wisłą, w miejscu przeprawy szlaku handlowego,  Sandomierz szybko zyskiwał na znaczeniu.  W średniowiecznej Polsce miasto zaliczone zostało przez Galla Anonima do jednej z trzech głównych siedzib Królestwa Polskiego / obok Wrocławia i Krakowa/.  Od końca XIV wieku aż do rozbiorów,  był miejscem, w którym odbywały się sądy szlacheckie, ziemskie i grodzkie pierwszej instancji.  W okresie zaborów stał się miastem pogranicznym między Królestwem Polskim a Galicją  i stracił swoje znaczenie administracyjne, a także gospodarcze. Dodatkowo został dość poważnie zniszczony w I wojnie światowej. W 1939 roku miał nawet zostać  stolicą nowego województwa sandomierskiego. Potem była kolejna wojna , getto i wyzwolenie. Na szczęście  nie ucierpiał podczas działań wojennych.
Nasze zwiedzanie zaczęliśmy od panoramy miasta od strony Wisły.
           Oprócz wież, biały budynek  Collegium Gostomianum, szkoła średnia,  jedna z najstarszych i najbardziej prestiżowych w Polsce, funkcjonująca od 1602 roku. Pierwotnie kolegium jezuickie, a od 1773 roku, po likwidacji zakonu Jezuitów, szkoła świecka.  
      Podjechaliśmy na parking pod wzniesiony w XVI wieku, na wiślanej skarpie,  zamek królewski. W XII wieku na dzisiejszym Wzgórzu Zamkowym powstał gród, siedziba księcia Sandomierskiego. W związku z budową umocnień rozdzielono Wzgórze Zamkowe od Wzgórza Katedralnego przekopując pomiędzy nimi głęboką fosę.  Po 1349 roku  król Kazimierz Wielki polecił zbudować na miejscu dawnego grodu nowy murowany zamek obronny. Z tej fazy do dzisiaj pozostał jedynie ślad w postaci fundamentów ośmiobocznej wieży. Potem były rozbudowy i zmieniano style . W 1768 roku podczas konferencji barskiej zamek został uszkodzony przez stacjonujące na nim wojska rosyjskie. Po trzecim rozbiorze  władze austriackie przeznaczyły budynek zamkowy na więzienie i siedzibę sądu kryminalnego. Więzienie na zamku zlikwidowano w 1959 roku. Obecnie jest tam muzeum.  


  
           Od strony zamku widoczny Kościół św. Jakuba Apostoła, jeden z najstarszych polskich kościołów w całości wzniesionych z cegły.  Kościół wraz z klasztorem  oo. dominikanów zbudowany  w 1236 roku.  Klasztor jest drugim po krakowskim, klasztorem dominikańskim w Polsce i jednym z najstarszych klasztorów dominikańskich w Europie.
      Wzgórze na którym stoi klasztor  najstarszą częścią Sandomierza.  My udaliśmy się na  Rynek Starego Miasta, ale tego nowszego, renesansowego. Pierwsze na trasie, na co zwróciliśmy uwagę, to kwitnące we wrześniu kasztany.


     Następnie zajęliśmy się zabytkami.  Już od strony parkingu, zza drzew wyłaniała się  Bazylika katedralna Narodzenia NMP, gotyckiego kościoła wzniesionego około 1360 roku. Fasada świątyni pochodzi z roku 1670.   
             W tym miejscu już około 1120 roku, prawdopodobnie Bolesław Krzywousty ufundował pierwszą świątynię, która otrzymała prawa kolegiaty. Około 1360 roku nastąpiła przebudowa w stylu gotyckim.
              Wyposażenie wnętrza  to, ołtarz główny późnobarokowy z czarnego inkrustowanego marmuru, ołtarze boczne rokokowe, ściany naw bocznych obudowane są boazerią z obrazami.      
      We wnętrzu byłam niestety tylko ja. Kiedy podeszliśmy do bazyliki, ja najpierw poszłam prawą stroną, aby zerknąć na zamek
a potem wokół kościoła i chciałam wejść do środka. Wychodziła z niego cała masa ludzi i Pan „oddźwierny” nie chciał mnie wpuścić. Ale jak to baba, powiedziałam, że tam są moi znajomi i mąż, który będzie pewnie zły, że się zagubiłam i weszłam. Może się trochę wepchnęłam. A w środku nie było nikogo. Jak się okazało, do środka wpuszczają o określonych godzinach i moi znajomi i mąż poszli sobie, a ja skorzystałam, bo zobaczyłam wnętrze. Przy bazylice znajduje się jedyna w Sandomierzu, barokowa dzwonnica  wzniesiona w latach 1737–1743, świadek najważniejszych wydarzeń w dziejach Sandomierza. Na dzwonnicy zobaczyć można trzy dzwony różnych rozmiarów. Wielki – „Michał Anioł” z 1667 roku, mniejszy – „Najświętsza Maria Panna” z 1750 roku i najmniejszy z 1770 roku. Według tradycji w XVIII wieku dzwony służyły do zwoływania wiernych na jutrzenkę. Dawniej poza rolą dzwonnicy, budynek pełnił rolę więzienia, dla księży, którzy nie podporządkowywali się władzy carskiej. Natomiast w trakcie II wojny światowej ukrywano tam Żydów.  
Ulicą Mariacką
doszliśmy do rynku, kwadratowego placu o wymiarach 100×110 metrów znajdującego  się w centrum starówki . Rynek jest pochyły, a różnica wysokości dochodzi do 15 metrów. Centralną część placu zajmuje gotycki ratusz, przy którym stoją figura Matki Boskiej i studnia miejska. Ratusz wzniesiono wkrótce po najeździe Litwinów w 1349 roku. Pierwotnie gotycki, był budowlą na planie kwadratu zwieńczoną wysoką, ośmioboczną wieżą. Część południowa, najstarsza pochodzi z tego okresu. W XVI wieku został rozbudowany w formę wydłużonego prostokąta i  zwieńczony attyką. W  wieku XVII dobudowano wieżę. Na ścianie południowej ratusza znajduje się zegar słoneczny. Od strony wschodniej figura Matki Boskiej Niepokalanej z 1776 roku  ustawiona na pamiątkę misji świętej. Na hejnał grany z wieży ratuszowej o godzinie dwunastej, niestety się spóźniliśmy.


            Wokół rynku malownicze kamieniczki.     





         
         Najbardziej wyróżnia się  kamienica Oleśnickich z XVI wieku. Tego okresu sięga  jej udokumentowana historia. Budynek w obecnym kształcie wznieśli Oleśniccy około lat 1770-1780 .    
     Kolejną jest Dom Węgra Lazarczyka, zwana też Kamienicą Pod Ciżemką. Swą oryginalną nazwę zawdzięcza odnalezionej tu gotyckiej cegle z odciśniętym średniowiecznym bucikiem,  ciżemką.  Jest to gotycka budowla, przebudowana w XVI i XVIII wieku. Na uwagę zasługują jej arkadowe podcienia, które osłaniają wejście do dawnej sieni.  Przed wejściem do wnętrza kamienicy widnieje rok 1563. Jest to  czas przebudowy dawniej tu stojącej kamienicy gotyckiej. Dom był własnością piwowara, Węgra Lazarczyka.  W kamienicy hotel i restauracja. My zaszczyciliśmy jej progi na kawie i lodach.  
         Obok  „Dom Greka Kojszora” czy „Dom Greka Dziurdziego”. Nazwy świadczą o tym, że w okresie renesansu i świetności Sandomierz był miastem wielokulturowym. Osiedlali się tam przybysze z różnych stron Polski i Europy. Oprócz Węgrów i Greków mieszkali tam  Ormianie, Niemcy oraz Żydzi.  My z rynku, ulicą Opatowską poszliśmy do Bramy o tej samej nazwie. Brama Opatowska to gotycka brama wjazdowa z drugiej połowy XIV wieku zbudowana jako część  murów obronnych z fundacji  Kazimierza Wielkiego. W XVI wieku  została zwieńczona renesansową attyką ufundowaną przez sandomierskiego lekarza.  


    
          Brama Opatowska jest jedyną zachowaną  spośród czterech, które prowadziły niegdyś do Sandomierza. Poza nią były  jeszcze  Zawichojska, Lubelska i Krakowska oraz dwie furty, spośród których zachowała się jedna.  Dominikańska, nazywana Uchem Igielnym. Niestety do niej nie doszliśmy. Na szczycie bramy jest taras widokowy, z którego rozpościera się widok na miasto.  




     
       Po drugiej stronie, czyli w części miasta za bramą, zespół klasztorny benedyktynek z  drugiej połowy XVII – XVIII wieku, obecnie seminarium duchowne. W skład zespołu wchodzą kościół św. Michała Archanioła, klasztor, dzwonnica i budynek furty klasztornej.    
     Do środka też nie weszliśmy. Nie wiem, czy to jest jakąś regułą, że kościoły przy seminariach są zamknięte dla zwiedzających. Tak było we wszystkich, które były na trasie.
Przy ulicy Opatowskiej  jest też kompleks budynków poklasztornych i poszpitalnych z przylegającym do nich kościołem . Początki kościoła związane są z rokiem 1222. Wtedy to kasztelan krakowski Żegota herbu „Topór” ufundował  kościół i klasztor dla zgromadzenia zakonników de Saxia zwanych Duchakami. Zadaniem zakonników było prowadzenie szpitala i przytułku dla najuboższej części społeczności miejskiej. W 2009 roku nieopodal kościoła otwarto pierwsze w Sandomierzu ” Okno Życia” .
        Do Sandomierza z pewnością warto wrócić na dłużej. To było tylko jako przedsmak. Może wiosną /maj-czerwiec/ jak zakwitną róże na Górach Pieprzowych. Tym razem wróciliśmy na parking pod zamkiem,
by pojechać do ostatniego planowanego miejsca, do Opatowa. Droga wiodła wśród licznych sadów. Piękne zapewne „ekologiczne” jabłka z ‚przy szosie” trafiają na nasze stoły.  
           Początki osadnictwa na  terenie dzisiejszego Opatowa  datowane są na przełom X i XI wiek jako gród  o nazwie  Żmigród. Funkcjonowało na wzgórzu wokół klasztoru bernardynów. Tam  zbudowano pierwszą świątynię miasta, prawdopodobnie pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny. W 1460 roku  właściciel Opatowa biskup lubuski ofiarował zakonowi bernardynów murowany kościół pw. Wniebowzięcia NMP.  Całość otoczono murami obronnymi ze strzelnicami. Ich pozostałości zachowały się do dzisiaj. W 1502 roku klasztor był oblegany przez Tatarów.  Przez cztery dni zakonnikom udawało się skutecznie odpierać ataki nieprzyjaciół. W murach klasztornych chroniła się miejscowa ludność. W latach 1621 – 1622  kościół klasztorny przebudowano i wówczas świątynia zatraciła swój gotycki charakter, stając się budowlą barokową. Byliśmy tam kiedy robiło się już ciemno, a z kościoła wychodzili ludzie z ostatniej mszy. Jednak udało nam się jeszcze wejść do środka.  


   
        W kronice Jana Długosza z 1189 roku istnieje  wzmianka , że w Opatowie była pierwsza polska komandoria templariuszy założona za czasów Henryka Sandomierskiego, który uczestniczył w krucjatach do Ziemi Świętej  u boku rycerzy zakonników. Pozostałością klasztoru templariuszy ma być rzekomo kolegiata św. Marcina. Nie mniej, pobyt templariuszy w Opatowie jest kwestionowany. Kolegiata zachowana w pierwotnym obrębie murów, uległa w ciągu swego istnienia kilku przebudowom. Najpoważniejsza  nastąpiła w pierwszej połowie XVI wieku, po spaleniu kościoła w 1502 roku, podczas napaści Tatarów.


      
     Do wnętrza nie weszliśmy, bo było  zamknięte. Byłam w nim przed nastu laty.  Pokryte jest barokową polichromią z XVIII wieku w kolorystyce błękitno różowej co nadaje wnętrzu  specyficznego  klimatu. Na ścianach widnieją malowidła historyczno-batalistyczne np obrazy ” Bitwa na Psim Polu”, ” Bitwa pod Grunwaldem” czy ” Bitwa pod Wiedniem” w których zwycięstwa odnosili nasi królowie.  Na sklepieniu są sceny z życia św. Marcina. Wyposażenie wnętrza kolegiaty pochodzi z XVIII wieku.
         Przyjmuje się, że w około 1237 roku  Opatów wraz z kilkunastoma wsiami przeszedł na własność lubuskich biskupów, a  około 1328 roku miała miejsce druga lokacja miasta  na przeciwległy brzeg rzeki Opatówki. W 1502 roku, podczas najazdu Tatarów całkowicie zniszczony. Po tym zostało ufortyfikowane. Z tego okresu zachowały się do dziś pozostałości murów miejskich z jedyną zachowaną bramą – Warszawską. Widok obecny i ze starej ryciny.   

      Obecnie jest to budowla jednokondygnacyjna z drewnianym stropem. Pierwotnie była wyższa. Oprócz niej były  jeszcze trzy bramy – Krakowska, Lubelska oraz Sandomierska. Wraz z murami miejskimi stanowiły potężny system obronny kupieckiego i bogatego Opatowa. W XVIII wieku Opatów stał się przystanią dla wielu Greków, którzy na ziemiach Królestwa Polskiego szukali schronienia przed prześladowaniami tureckimi. Uzyskali oni pozwolenie na zakładanie świątyń i odprawianie nabożeństw w obrządku bizantyjskim. Był też pierwszym miastem w województwie sandomierskim w którym osiedlili się Żydzi. Przywileje zostały im nadane w 1545 roku. Niedaleko rynku była synagoga zniszczona w II wojnie światowej.  Nieistniejący już budynek, po  wojnie  przebudowano na magazyn.
Przy Rynku jest ratusz, obecna siedziba władz miasta i gminy. Budynek z podcieniami powstał w drugiej połowie XVI lub na początku XVII wieku, najprawdopodobniej wybudowany z funduszy kanclerza  Szydłowieckiego jako budowla, w której zatrzymywał się on, przebywając ze swoimi towarzyszami w Opatowie. W XIX wieku budynek zamieniono na koszary i cerkiew parafialną pod wezwaniem Opieki Matki Bożej.
        To miasto, niegdyś na bursztynowym szlaku, dzisiaj sprawia wrażenie biednego, podupadającego. Widać to chociażby na rynku. Wąski prostokąt z aleją spacerową po środku, a wokół niepozorne domy i sklepiki jak wyjęte z lat sześćdziesiątych XX wieku i cisza. 



     
          Atrakcją jest  podziemna trasa turystyczna składająca się z połączonych ze sobą dawnych  piwnic i składów miejskich. Opatowskie piwnice zaczęły powstawać najprawdopodobniej w XIII wieku. Trasa  Opatowskie Podziemia została udostępniona do zwiedzania w 1984 roku.  Liczy około 500 metrów i biegnie na trzech kondygnacjach pod opatowskim rynkiem, ulicami oraz kamienicami.   Podczas zwiedzania zobaczyliśmy też ekspozycję, związaną z miastem oraz Ziemią Opatowską. 
        Do hotelu Przy Bramie wróciliśmy, kiedy było już prawie ciemno.
     Z okna mieliśmy widok na najcenniejszy zabytek miasta.
      Rano mieliśmy wracać.  Na trasie dosyć często spotykane drewniane zabudowy.   


   
ale też duże, zabytkowe  kościoły.   

       I premia. Już całkowicie poza planem. Wracając, gdzieś trzeba było się zatrzymać, aby coś zjeść. Zrobiliśmy to w Piotrkowie Trybunalskim. Był miastem królewskim w starostwie piotrkowskim  w końcu XVI wieku. Po II wojnie światowej nastąpiło  dopełnienie nazwy o przymiotnik Trybunalski.  Nie jest możliwe dokładne ustalenie nadania mu praw miejskich, bo dokumenty spłonęły. Jest to prawdopodobnie przedział w latach 1290 – 1300. Wiąże się z nim wiele wydarzeń historycznych / chociażby 1467 rok – ratyfikacja pokoju toruńskiego, 1468 rok – pierwszy sejm walny Królestwa Polskiego,  1469 i 1470  rok – hołdy lenny złożony Kazimierzowi  IV Jagiellończykowi, rok 1493  pierwszy sejm  z wydzieloną szlachecką izbą poselską i senatem, czyli data przyjmowana jako początek parlamentaryzmu polskiego, w 1939 roku Niemcy utworzyli tu pierwsze getto na ziemiach polskich. W przeszłości miasto  posiadało zakaz osiedlania się Żydów. W XVI w. ludność żydowska zamieszkała w okolicach Piotrkowa zaczęła przybywać na targi i jarmarki. W 1657 roku wojska Stefana Czarneckiego dokonały krwawego pogromu Żydów w Piotrkowie.  Dopiero w roku  1679 król Jan III Sobieski  zezwolił na założenie kahału, synagogi, kirkutu, mykwy,  rzeźni i sklepów.
My będąc już w mieście i szukając miejsca, aby zjeść, co nieco zobaczyliśmy. Jadąc obok Domu Zakonnego Zgromadzenia Sióstr św. Dominika myślałam, że jadę obok fragmentów jakiś murów obronnych. Wybudowany w 1627 roku, po pożarze drewnianego z 1608 roku, zespół budynków klasztornych w którego skład wchodzą budynek kościoła pw. Matki Bożej Śnieżnej,   klasztor wsparty o średniowieczne mury miejskie oraz plebania.
       Następnie dojechaliśmy do Wielkiej Synagogi. Zbudowana w latach 1791-1793 na miejscu starej we wschodniej części miasta zwanej dawniej Wielką Wsią lub Żydowskim Piotrkowem. Obecnie jest jedną z najlepiej zachowanych synagog w Polsce , cenną ze względu na swoją unikatową architekturę/ obecnie biblioteka/.
           Następnie dotarliśmy do Placu Czarnieckiego. Odnowiony, że aż miło. Znaleźliśmy miejsca na parkingu i mogliśmy ruszyć dalej. Przy placu w odnowionych budynkach poczta, sklepy, ławeczki i sporo zieleni. Jest też ciekawy sklep zielarski.
Z Placu Czarnieckiego przejście na rynek.
      Rynek Starego Miasta od zawsze stanowiący centralny element układu urbanistycznego, swoją historią sięga czasów średniowiecza, a do drugiej połowy XIX stulecia pełnił najważniejsze miejskie funkcje administracyjne. Na środku placu stał miejski ratusz wybudowany w XV wieku.  W 1611 roku dostawiono  wieżę ratuszową, która później służyła jako więzienie. Od lat 80. XVI stulecia do 1792 roku obradował tam Trybunał Koronny. Do 1863 roku ratusz był siedzibą  magistratu, a następnie wydzierżawiono go kupcom na magazyny i składy. W II połowie XIX wieku został rozebrany.  W 1964 roku podczas badań archeologicznych odsłonięto jego podziemia , a następnie częściowo zrekonstruowano jego mury.  
     Piotrkowski rynek otaczają  kamienice o  głównie klasycystycznej architekturze. W 1835 roku część strawił pożar, dlatego konieczna była odbudowa. Kilka kamienic na starówce zaadaptowano do różnych celów. Jedna z nich w XIX wieku pełniła funkcję Hotelu Litewskiego przeznaczonego dla bogatego ziemiaństwa.
       Na piętrze znajdowało się 19 pokoi hotelowych, a na dole handlowano winami, funkcjonowała tam też fabryczka fałszywych banknotów trzyrublowych. Warto wspomnieć, że w 1887 roku miała w nim miejsce próba samobójcza Gabrieli Zapolskiej.  Kolejna kamienica służyła  jako apteka, a inna pełniła funkcję Wojennego Sądu Carskiego i aresztu powstańczego. Warto wspomnieć także o XVII-wiecznej, barokowej, przebudowanej na przełomie XVIII i XIX stulecia kamienicy pełniącej funkcję ormiańskiego szynku Augustynowiczów, z umieszczoną na jednej z jej ścian tablicą zawierającą daty z historii miasta. W latach 60. XX wieku większości starówka kojarzyła się głównie z brudem i łobuzerstwem.  W  chwili obecnej oblicze rynku zmieniło się.  Śmiało można powiedzieć, że rynek jest wizytówką Piotrkowa. W bocznych uliczkach widoczne kościoły. Oczywiście czekała nas długa droga, to do nich nie zaglądaliśmy.  


    Z daleka zerknęliśmy na wczesnobarokowy zespół klasztorny oo. Bernardynów z XVII wieku, przebudowany XIX wieku wraz z Kościołem p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego. Sanktuarium Matki Bożej Piotrkowskiej. Klasztor ufundowany przez rodzinę Starczewskich zbudowany w latach 1640-43.
      Na przeciw  Hotel Krakowski. Powstał w 1850 roku i był jednym z najmniejszych piotrkowskich hoteli. Choć liczył zaledwie dziewięć pokoi, wszystkie na piętrze, cieszył ogromnym uznaniem klientów.
    Posiłek w  Zielonej Oliwce i dalej w drogę. Przez okna samochodu był jeszcze najstarszy kościół Piotrkowa, gotycki z barokowymi kaplicami Kościół Świętego Jakuba Apostoła i pożegnaliśmy Piotrków, mając o nim jako takie rozeznanie.  
             W ten sposób zakończyliśmy naszą drugą wyprawę po Polsce. Mam nadzieję, że nie ostatnią.
/ wrzesień 2017/