poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Dąbki i środkowe wybrzeże

              W miniony weekend odwiedziliśmy rodzinę  wczasującą w Dąbkach. To była też dobra okazja do zwiedzenia okolicy. Ale od początku. Decyzja zapadła dosyć późno, więc znaleźć nocleg w hotelu nie było łatwo, a właściwie niemożliwe. Zakwaterowaliśmy się więc w domkach Amber 2. Dobre położenie bo 500 metrów do plaży, blisko centrum, a jednocześnie cisza i spokój. Nie ma tego wielkiego gwaru wczasowiska.
      Zatem, jeżeli kiedyś do Dąbek, to tylko do Pani Pogorzelskiej. Dąbki to wioska uzdrowiskowa, położona na Pobrzeżu Słowińskim.  Od strony północnej ogranicza Dąbki Morze Bałtyckie, natomiast od południa  przybrzeżne jezioro Bukowo. Najstarsza wzmianka o Dąbkach pochodzi z 1493 roku. Jest to dawna osada rybacka, teraz miejscowość wczasowa, a od 2007 roku Dąbki posiadają  status prawny uzdrowiska. W samej miejscowości nie ma co zwiedzać. Ot, hotele, domy wczasowe, pokoje itp i wszystko co potrzebne turystom i kuracjuszom tam wypoczywającym. Jest też kościół parafialny pw. Matki Bożej z Góry Karmel, współczesny bo z 1985 roku i  4 domy – chałupy z XIX wieku, które uznaje się za zabytki. Nie szukaliśmy ich jakoś specjalnie, a przy okazji nie natrafiliśmy, albo nie zwróciliśmy uwagi na nie. Zadomowieni w domku mogliśmy odpoczywać. Na dodatek mieliśmy żmiję, która właśnie to miejsce wybrała dla siebie. A żmija wiadomo, groźna gdy jej zagrażasz. Nasza była spokojna tak jak i my. A propos, pierwszy raz widziałam żmiję na żywo i na wolności.
      W piątek wieczorem spotkanie z rodziną, a w sobotę penetracja okolicy. O reklamę okolicy zadbała też Pani Pogorzelska, co było bardzo miłe. Pojechaliśmy więc do Darłówka,  nadmorskiej dzielnicy Darłowa. 200 lat temu powstało w nim jedno z najstarszych kąpielisk morskich. W stanie wojennym było to jedno z miejsc internowania. Jest Darłówko wschodnie i zachodnie. W zachodnim znaleźliśmy parking i przez unikalny rozsuwany most nad rzeką Wieprzą, przeszliśmy do Darłówka Wschodniego. A tam latarnia morska, portowe nadbrzeże i piękna plaża.


  
      Jest też park wodny ze słoną bałtycką wodą, ale to nas nie interesowało. Cenniejsze było wejście na wieżę latarni i widok z niej.

         Znalazłoby się jeszcze kilka ciekawych budynków.
     Po kawie i lodach skonsumowanych w knajpce na nadbrzeżu pojechaliśmy do Darłowa. Już w XI w. istniał tu gród lub warownia, którego mieszkańcy zajmowali się połowami  i konserwowaniem ryb, żeglarstwem i tkactwem. Od 1271 roku posiada prawa miejskie.  W swojej ponad 700-letniej tradycji może pochwalić się średniowiecznym rodowodem, ale też  mianem miasta królewskiego. To w nim  w roku 1382 urodził się Eryk I Pomorski,  król Danii, Szwecji i Norwegii zjednoczonych Unią Kalmarską. My zawsze najbardziej nastawieni jesteśmy na zwiedzanie, zatem co było w Darłowie. Miasto zachowało średniowieczny układ urbanistyczny z rynkiem pośrodku, jako głównym placem w mieście.
  
      Gród był otoczony murami z basztami i bramami. Do dziś zachowała się tylko jedna z nich, Brama Wysoka,
  
a gdzieniegdzie dopatrzeć się można niewielkich fragmentów murów. Z pewnością cennym zabytkiem jest XIV wieczny Kościół Mariacki. W kościele znajdują się sarkofagi książąt pomorskich: króla Danii, Norwegii i Szwecji Eryka I, księżniczki duńskiej, żony ostatniego pomorskiego księcia Bogusława XIV, Elżbiety zmarłej w 1653 roku, księżnej Jadwigi córki księcia Henryka Brunszwickiego i Elżbiety Duńskiej, żony Ulryka, brata Bogusława IV . Od 1992 roku w kościele darłowskim rozwija się kult Matki Bożej Fatimskiej.

    
      Wokół kościoła, czyli w miejscu dawnego przykościelnego cmentarza zgromadzono krzyże i nagrobki z byłych nekropolii w Darłowie i okolicy. Tablica pamiątkowa w pięknych słowach mówi o tym w ten sposób : 
” Czas pozostawił na nich rysy zniszczenia i zapomnienia, ale nie sposób zagłuszyć tego, co kryją ludzkie serca, mocniejsze niż grobowa cisza. Do Boga zaś wznosimy modły za wszystkich zmarłych mieszkańców tej ziemi, których dziedzictwo przejęło nowe pokolenie Pomorzan”


     Tuż obok kościoła, przy rynku stoi barokowy ratusz, przebudowany w 1725 roku, obecnie siedziba władz miasta. Przed ratuszem,  fontanna z 1919 roku z posągiem rybaka.
      A za ratuszem, coś z czym się jeszcze nie spotkałam, ale aby był porządek, powinno być, toaleta dla piesków. W ogródku, ładnie…
      Jest też tuż przy wyjściu z rynku pomnik pierwszego powojennego burmistrza Darłowa. Trochę dziwnie ogrodzony nieciekawym płotkiem, ale jest. Stoi przy ciekawym, chociaż zniszczonym budynku.
      Jest też w Darłowie Zamek Książąt Pomorskich. Jego budowę rozpoczęto w 1352 roku. W tym tez roku miasto rozpoczęło współpracę z Hanzą. Zamek wybudowany na planie zbliżonym do kwadratu z 24 metrową wieżą.



     
      W XVIII i XIX wieku znajdowały się  w nim magazyny i więzienie, od 1930 roku muzeum. W sali rycerskiej, będącej potem kaplicą zamkową, obecnie znajduje się ekspozycja pomorskiej sztuki sakralnej / ambona, ołtarz, tabernakulum, epitafia, statki wotywne/

      Jest sala etnograficzna, kolekcja zbiorów sztuki wschodu, w sali przyjęć zwanej salą taneczną jest wystawa mebli barokowych i ekspozycja portretów książąt pomorskich.
       W sali zielonej wystawa zabawek i pamiątek z XX wieku zatytułwana „Moje Dzieciństwo”.


  
      I coś dla tych, co mówią, że nie potrafią malować czy rysować. To też dla mnie. Obrazy z muzealnej wystawy. Wydaje się że parę kresek.
  
      No i namacalne wspomnienie dzieciństwa. Torebka damska z lat 50-tych. Taką miała moja mama.
      Nas pognało jeszcze na wieżę. Niewysoka, zaledwie 102, ale wąskie, strome schody, ale dla widoku zawsze się opłaca.   




  
      Tuż pod Zamkiem, przy ul. Kanałowej, mieści się Zespół Młyna. W skład zespołu wchodzi młyn pochodzący z 1884 roku, siłownia, turbina, dom mieszkalny z 1919 roku oraz ogród. Jest to jedna z ciekawszych atrakcji turystycznych w Darłowie.
      I Darłowska Wenecja nad Wieprzą.
      Zaplecza budynków sąsiadujących z zamkiem nie są już takie ciekawe, ale cóż nie wszystko musi się podobać.
Spacerując po mieście spotyka się domy warte uwagi i  ogrody pełne hortensji.

 
     Na Przedmieściu Wieprzańskim, które w XV wieku było za murami miasta,  stoi mały kościółek  św. Jerzego. Do środka niestety nie weszliśmy, bo było zamknięte. Jest to piętnastowieczna gotycka jednonawowa budowla, wchodząca w skład dawnego szpitala św. Ducha dla trędowatych. Obok budynek teraz mieszkalny, kiedyś będący szpitalem.

      Jest jeszcze Kościół Św. Gertrudy, patronki żeglarzy. Jest to oryginalne XV wieczne założenie gotyckiej architektury cmentarnej, przykład skandynawskiego gotyku, jedyny w Polsce. Okna kościoła są podobne do bulajów dawnych statków. Gotycki kościół św, Gertrudy to jedyna w swoim rodzaju budowla w Polsce. Niestety przeczytałam o niej po powrocie do domu. Zatem nie zwiedziłam. Jeszcze ostatnie spojrzenie na miasto
  
i wróciliśmy do Dąbek. W niedzielę wracaliśmy do domu, ale po drodze jak zwykle. Pierwszy był Jarosławiec. To znowu niewielkie letnisko położone pomiędzy Darłowem i Ustką. Wszystko toczy się tam wokół turystów. Jest latarnia morska, na którą już nie wchodziliśmy.
      Jest też Muzeum Bursztynu. My wśród gwaru wczasowiczów przeszliśmy na nadmorski klif, aby z tego poziomu popatrzeć na morze. Znaleźliśmy też coś ciekawego i nietypowego. Mianowicie, Motylarnię. Jest to miejsce swobodnie latających motyli egzotycznych dostępnych na wyciągnięcie ręki. Motyle, a nawet ich wylęgarnia. 











          Miałam wrażenie, że najwięcej było, a może były najaktywniejsze te niebieskie Morpho Bleu. Jest to gatunek motyla z rusałkowatych. Skrzydła mają metaliczny połysk, u samic okrążone są czarnym pasem z kilkoma białymi kropkami i wykazują opalizację. Jest to efekt optyczny  charakteryzujący się grą barw  w postaci kolorowych wzorów plam, które zmieniają się w zależności od kąta obserwacji. Spód brązowy z pomarańczowymi oczkami. Rozpiętość skrzydeł 13-14 cm. Tyle pięknych motyli to szczególna radość dla dzieci.
     Potem powrót przez Ustkę, więc też spojrzenie na Willę Red z 1890 w stylu wilhelmińskim
i kilka sąsiadujących z nią,
  
oraz  dawne osiedle rybackie z przełomu XIX i XX wieku,
kawa i gofry w nadmorskiej kafejce i powrót do domu. Dobrze, że dopisała nam pogoda, bo dzisiaj cały dzień pada.
/ lipiec 2017/

Brak komentarzy: