Podróżować
jesienią? Czemu nie. Ale póki co, to była jeszcze letnia podróż. Na zakończenie
tegorocznego lat, zwiedzanie, odwiedziny znajomych i interesy. Wyruszyliśmy w
środę po południu. Przed granicą zatrzymaliśmy się na nocleg w niewielkim
hoteliku. Rano już tylko skok i byliśmy na autostradzie. Przed południem
byliśmy w Dreźnie. Byłam tam przed wielu laty i niewiele pamiętałam, ale co by
tu nie pisać jest to”miasto baroku”. Z wielu znajdujących się w nim zabytków
zwiedziliśmy niektóre. Znajdujący się w centrum Drezna Zwinger – późnobarokowy
zespół architektoniczny wzniesiony w latach 1711–1728 na życzenie Fryderyka
Augusta I zwanego Mocnym, który w 1696 wybrany został królem Polski.
Znajdująca się tuż obok rezydencja Wettynów, rezydencjonalny
zamek książąt Saksonii .
Opera,
odbudowana zgodnie z projektem Sempera , działalność swoją wznowiła po wojnie
dopiero w 1985 roku.
Barokowy luterański
kościół Marii Panny znajdujący się na Nowym Rynku.
Nie opodal
rezydencji Wettynów znajduje się katedra św. Trójcy znana również Kościołem
Dworskim.
Spacerując uliczkami
starego miasta podziwialiśmy barokowe zabytki,
a na Nowym
Rynku przy dożynkowym wieńcu i buszujących w nim wróblach wypiliśmy kawę.
Dobrze po
południu, wyruszyliśmy w dalszą drogę. Do czeskich Teplic z Drezna nie jest daleko.To
był nasz kolejny cel.
Nasi znajomi
przyjęli nas z wielka gościnnością. Zwiedzaliśmy Teplice, jedno z najstarszych,
a obecnie najnowocześniejszych uzdrowisk w Europie Zabytkowe domy w stylu
empire z pierwszej połowy XIX, ratusz, kościół zamkowy, obecnie prawosławny i
część zdrojową. Niektóre niestety wymagają ratunku.
Przy ulicy Suka
znajduje się dwu hektarowy ogród botaniczny, w tym 1300 m˛ szklarni z ciekawymi
okazami roślin tropikalnych.
Jeden dzień
spędziliśmy w Nechranicach. Wioska domków i karawanów turystycznych zgromadzona
nad zaporą. Woda, słońce, las i cisza.
W kolejnym dniu
pojechaliśmy do Litomerzyc, a tam jarmark jesienny. Wystawa kwiatów i płodów
rolnych tzw. Ogrody Czech.
Jak zwykle przy
takiej okazji mydło i powidło, handel wszystkim co ma i co nie koniecznie ma
związek z ogrodami. Litomerzyce to również ciekawe miasteczko z kolegium
jezuickim, obecnie seminarium duchownym, katedrą i kościołami.
Pogoda była
ładna więc można było podziwiać czeskie klimaty, smakować potrawy popijać piwko
czy jak kto woli winko.
Niestety trzeba
też wracać. Zresztą czwartego dnia rano było pochmurno i pogoda sieę pogorszyła.
Wyruszyliśmy w drogę do kraju. Przez Deczin, najniżej położonym miastem Republiki
Czeskiej, gdzie zatrzymaliśmy się na zamku.
Dalej była
Jablonna w Podjeszczedzie, jedno z najstarszych miast w północnych Czechach.
Przyciągnęła nas tam widoczna z drogi bazylika.
Dalej malowniczą drogą kierowaliśmy się w kierunku Liberca.
Liberec po I
wojnie światowej był stolicą prowincji Niemieckie Czechy W czasie II wojny
stolicą Okręgu III Rzeszy. Miasto ciekawe, ale zniszczone. Ratusz, opera,
kościół św. Antoniego oraz stylowe kamienice i widok na szczyt Jeszted.
Stu tysięczne
miasto ma niezbyt zadbane kamienice, ale oprócz kompleksu narciarskiego, aż dwa
Aqua Parki. Tam niestety z braku czasu nie byliśmy. Mieliśmy jeszcze w planie
na ten dzień dwa miejsca w Polsce. Zaraz przy granicy Świeradów Zdrój. Miasto
uzdrowiskowe i dla miłośników narciarstwa.
Chętnie
pojechałabym tam do sanatorium lub zimą na narty, ale czy Fundusz tam właśnie
zechce skierować i czy zimą będzie odpowiednia pogoda na narty. Dalej
przejeżdżaliśmy przy zamku, a właściwie ruinach zamku w Świeciu,
aby dzień zakończyć
zwiedzaniem zamku Czocha.
Przed nocą
dojechaliśmy do Krakowa Balice. Rano spacer po Krakowie i spotkanie służbowe.
Do domu
wróciliśmy kilka minut przed północą. Teraz czekamy na kalendarzową jesień i
może na wyjazdy jesienne.
/ wrzesień 2011 /
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz