sobota, 17 lutego 2018

Niespodziewany wyjazd do Siedlec XII-2011

             To był zupełnie niespodziewany wyjazd,  ale kilka słów też się należy. Po pierwsze, Polska to jedna wielka budowa. Gdziekolwiek się ruszysz budują drogi. Ogromne budowy i ogromne pieniądze, ale wracając od Torunia autostradą, czuło się zmianę. W Siedlcach zwiedziliśmy miasto. Jest kilka wartych zobaczenia obiektów, np ratusz, najcenniejszy zabytek w mieście wybudowany dla celów publicznych, w którym teraz mieści się muzeum, kościół Św. Stanisława – najstarszy murowany obiekt sakralny w Siedlcach, barokowa plebania, klasycystyczny budynek poczty, neogotycka katedra z pięknymi witrażami czy pałac Ogińskich.









     
      Budynki zadbane, ze świeżymi, czystymi elewacjami, szkoda tyko, że nie wyeksponowano ich historii. Jedynie w kościołach, przy wejściu znajdują się informacje o losach tych miejsc. Weszliśmy do biblioteki, gdzie napotkana Pani na pytanie, co było tam dawniej, odpowiedziała „kominiarze”. O historii budynku i na jaki cel go wzniesiono nic nie wiedziała. Podobnie było w pałacu Ogińskich. Obecnie mieści się tam Uniwersytet Przyrodniczo Humanistyczny i aż się prosi o informację o losach tej budowli. Humaniści, a nikomu nie przyszło to do głowy. Jakich wypuszczają absolwentów? 
               Wracaliśmy przez Warszawę. Bez zwiedzania, tylko nocleg. W drodze powrotnej też skromnie. Podjechaliśmy pod zaporę na Wiśle we Włocławku. Jest tam miejsce upamiętniające księdza Popiołuszkę.




/ grudzień 2011 /

Brak komentarzy: