Posileni kawą w Wiechlicach i zaspokojeni ciekawością w Henrykowie ruszyliśmy dalej. W kolejności był Bolesławiec. To już dolnośląskie. Najstarsze ślady pobytu człowieka w rejonie Bolesławca pochodzą z okresu paleolitu, czyli około 10 000 lat p.n.e. Posiada przez to bardzo długą historię. Nazwa wywodzi się od słowiańskiego imienia Bolesław. Miasto zadbane jak perełka. Bardzo nam się podobało. Nie mieliśmy zbyt dużo czasu, bo miał być Kliczków i określona godzina zwiedzania, więc trochę przejazdów i centrum, a w nim Bazylika Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Mikołaja. Kościół w miejscu obecnego istniał w połowie XIII wieku. W roku 1429 roku husyci go spalili. Na podwalinach starego wybudowano nowy. W 1642 roku nowa świątynia uległa częściowemu zniszczeniu, odbudowano ją II połowie XVII i do połowy XVIII wieku. Otrzymała wtedy barokowy wystrój. W murze zewnętrznym znajdują się liczne XVI i XVII wieczne epitafia, a przy wejściach do świątyni stoją rzeźby świętych, przeniesione z różnych miejsc miasta. Ścianę południową oprócz epitafiów zdobi zegar słoneczny z 1907 roku.
W centrum rynku, tradycyjnie ratusz miejski, z 1525 roku, przebudowany w roku 1781. Obecnie spełnia funkcję urzędu miasta. Najpiękniejszą częścią jest Pałac Ślubów. Budowla posiada jedną wieżę. W latach 2012-2013 przeszedł gruntowną renowację i odzyskał dawny blask.
Bolesławiec chyba najbardziej rozsławiła ceramika. Na muzeum nie mieliśmy czasu, ale zakupy pamiątkowe musiały być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz