środa, 25 września 2019

Mierzęcin / lubuskie i dolnośląskie/

           Jest już naszym zwyczajem, ze wracając z jednej wyprawy, planujemy następną. Może to zbyt duże słowo, planujemy, ale postanawiamy, że znowu pojedziemy. Potem ja studiuję mapy, przewodniki i proponuję. Reszta, myślę, że z zadowoleniem przyjmuje plan, bo nigdy protestów nie było. W końcu biorę na siebie sporo roboty.  Wybór trasy, miejsc, czasu potrzebnego, rezerwacja noclegów i  przygotowanie informacji o zwiedzanych miejscach. Tym razem też tak było. A było dziesięć dni, prawie 1900 kilometrów, dwa województwa / lubuskie i dolnośląskie /, a nawet dwa państwa, bo bywaliśmy w Niemczech i temat przewodni zamki, pałace i twierdze. Wyruszyliśmy we wtorek. Inaczej niż zwykle, ale aby dopasować w trasie zwiedzanie w Kliczkowie, które jest możliwe tylko w soboty i niedzielę, wypadało wyjechać właśnie tak. Pogoda była ponura, ale tego, co się zrobiło na trasie się nie spodziewaliśmy. Chyba gdzieś za Starogardem Gdańskim się rozpadało. W Chojnicach zwiedzanie miało być połączone z kawą, ale kto by wychodził na deszcz jak nie musi. W Człuchowie nie było lepiej. To nie był już zwykły deszcz, ale ulewa.



                Zostawiliśmy więc Chojnice i Człuchów na inną okazję. Zostawiliśmy też widoki będące skutkiem nawałnicy jaka przeszła w  sierpniu 2017 roku. Wszyscy wtedy słyszeliśmy o Rytlu i Suszkach. W jej wyniku śmierć poniosło pięć osób, w tym dwie harcerki przebywające na obozie w okolicach miejscowości Suszek. Straty po nawałnicy na Pomorzu wyniosły 27 mln zł.


               Padać przestało, gdy byliśmy gdzieś pod Wałczem. W Wałczu wyściubiliśmy więc nosy i poszliśmy na kawę. Na Jastrowie i Wałcz przez które przejeżdżaliśmy, w ubiegłym roku poświęciliśmy trochę czasu zwiedzając zachodniopomorskie.  / kliknij i poczytaj /
           Dużo wcześniej niż zakładaliśmy dotarliśmy do Mierzęcina, wsi koło Dobiegniewa. 
O Mierzęcinie źródła historyczne wspominają już w Średniowieczu. W starych kronikach można znaleźć informacje o nadaniach ziemskich dla rodziny von Osten. W ich rękach pozostał do 1608 roku, a następnie przeszedł w posiadanie rodziny von Kramme. XVII wiek był okresem nieustannych sprzedaży wsi Mierzęcin, rozdrobnienia majątku i prób jego scalania. Czas stabilizacji  to wieki od XVIII do XX. W 1715 roku majątek kupiła rodzina von Sydow, która przyczyniła się do wybudowania murowanego kościoła istniejącego po dzień dzisiejszy. 




         W drugiej dekadzie XVIII wieku  majątek nabyła i rozbudowała rodzina von Waldow.  W latach 1861 – 1863 zbudowano siedzibę rodu, pałac. Okresem największej rozbudowy i przebudowy majątku był początek XX wieku.  Powstały wówczas nowe budynki gorzelni oraz kompleksu folwarcznego. Okres wojenny pałac i budynki folwarku przetrwały w niemalże nienaruszonym stanie. Po zakończeniu działań wojennych majątek von Waldow przeszedł na rzecz Skarbu Państwa Polskiego. W latach 1945 – 1952 w Pałacu mieścił się dom dziecka dla dzieci upośledzonych, prowadzony przez siostry zakonne a później Państwowy Dom Dziecka, który funkcjonował do roku 1959. Od 1959 roku wnętrza pałacowe i folwarczne zostały zaadaptowane na biura, przedszkole, świetlicę wiejską, mieszkania pracownicze oraz pomieszczenia gospodarcze dla PGR. W roku 1992  opuszczono budynki. Zniszczony i zaniedbany majątek stał blisko 6 lat, czekając na przywrócenie dawnej świetności. W  1998 roku pałac wraz z folwarkiem został zakupiony przez polską firmę NOVOL i  poddany gruntownej renowacji. Obecnie Pałac  wraz z folwarkiem, jest trzecią największą w Polsce winnicą, winiarnią, stadniną koni oraz Grape Spa. 







          Park o powierzchni 15,28 ha zajmuje północną część założenia. Kompozycja przestrzenna parku obejmuje część z fontanną przed pałacem, od której prowadzi główna aleja parkowa, kończąca się na skrzyżowaniu dwunastu dróg.




           Po stronie północno - wschodniej i głównej alei parkowej znajduje się podłużna polana widokowa z altaną lipową na skraju. W części wschodniej parku usytuowany jest cmentarz rodowy z mogiłami ostatnich właścicieli z rodziny von Waldow. 






         Od strony zachodniej park opada tarasami ku stawowi i rzece. Tutaj znajduje się  ogród japoński z altaną, mostem, bramą torii i wyspą, na której stoi latarnia japońska. 

 






          W części wschodniej, park jest krajobrazowym ogrodem angielskim. Starodrzew występujący w parku to dorodne buki, dęby, platany, lipy, graby i wiązy, wśród których jest ponad 20 pomników przyrody. W okresie powojennym park pozostawiony bez opieki, został zapuszczony, zarósł samosiejkami drzew, aleje uległy zniszczeniu i zatarciu. Staw zarósł i przemienił się w bagno. Prace rewaloryzacyjne podjęte po 1998 roku doprowadziły założenie parkowe do obecnej świetności. W restauracji  Destylarni czekał na nas zarezerwowany stolik. Czytałam, że czasem brak miejsc i jest długa kolejka oczekiwania na wolny stolik. Na to nie mogliśmy sobie pozwolić, więc zarezerwowałam. Tym razem, było to zbyteczne. Po sezonie panował luz. Jedzenie było pyszne. Dwupoziomowa Restauracja Destylarnia znajduje się w budynku dawnej gorzelni. Industrialny wystrój wnętrza łączy elementy nowoczesne ze starymi maszynami i urządzeniami gorzelnianymi. Piętro to przytulna restauracja o klimacie angielskiego pubu z kominkiem i stylowymi meblami.
  

Brak komentarzy: