środa, 25 września 2019

Brody / lubuskie i dolnośląskie/pałace

          Trzeci dzień wyprawy zakończyliśmy w Brodach . Tam mieliśmy zarezerwowany nocleg.
Perwsze wzmianki historyczne o Brodach pochodzą z 1398 roku. Do roku 1667 własność rodu von Biberstein. Najwspanialszy okres rozwoju przeżywały w wieku XVIII, gdy właścicielem miasta został. hrabia Henryk von Brühl, Minister Skarbu Dworu Saskiego. Brühl kupił tę posiadłość w 1740 roku. Dzięki niej stał się posiadaczem dóbr arystokratycznych. Wcześniej skupiał w swoim ręku wszystkie najważniejsze urzędy państwowe i pobierał 90 tysięcy talarów rocznego wynagrodzenia / był najbogatszym po władcy człowiekiem w Saksonii / ale dotąd posiadał jedynie dobra rycerskie i nie mógł się równać z arystokracją. Malutkie Brody zaspokoiły jego wielkopańskie potrzeby. Rezydencja ilustruje XVIII-wieczne powiedzenie: "Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa". W 1758 roku pałac i miasteczko zostały doszczętnie spalone przez huzarów na rozkaz króla pruskiego Fryderyka II, którego Brühl kiedyś śmiertelnie obraził. Brody straciły wtedy rację bytu. Stracili pracę robotnicy manufaktur wytwarzający praktycznie wszystko dla wielu majątków Brühla. Manufaktury skupione były na specjalnie wybudowanym przedmieściu Mariannenstadt położonym na północnym obrzeżu parku. Potomkowie Heinricha von Brühla mieszkali w niezniszczonych Domach Kawalerów. Dopiero w połowie XIX wieku zdobyli się na odbudowę pałacu. Skończyli ją w roku 1924. W roku 1945 weszła armia radziecka i znowu go spaliła. Od grudnia 2008 roku nowy właściciel Pałacu dokłada wszelkich starań, aby Zespół Pałacowo-Parkowy chociaż częściowo powrócił do dawnej świetności. Obecnie w dwóch odrestaurowanych oficynach pałacowych prowadzona jest działalność hotelarsko gastronomiczna . Barokowy układ urbanistyczny z XVIII wieku składa się z pałacu, oficyny,



















        kościoła ewangelickiego, obecnie rzymsko-katolicki pod wezwaniem Wszystkich Świętych z XVII wieku, przebudowanego w 1725 roku, oraz w latach 1981–1983.





         Bramy Zasieckiej za którą otwiera się prosta ulica z kilkoma zachowanymi kamieniczkami. To kawałek miasta, którym  Brühl lubił się pochwalić przed gośćmi, których wolał przyjmować w Brodach niż w pałacu w Dreźnie. 











          W miejscu gdzie kiedyś była fontanna stoi dziś  pomnik ku czci żołnierzy poległych w I wojnie.


         Wart uwagi jest także przypałacowy park. Ten francuski ogród na tyłach pałacu sięgający jeziora należał do najwykwintniejszych. W 1807 roku  przekształcono go w park krajobrazowy. Rosną w nim  buki, nawet płaczące, kasztanowce, opuncje, czarne sosny i inne gatunki drzew z całego świata. Obok wschodniego skrzydła pałacu rosną olbrzymie amerykańskie tulipanowce osiągające 30 m wysokości, wiosną obsypane pięknymi kwiatami.  Warto zapuścić się w głąb parku, przechodząc na tyły rezydencji. Zagłębiając się dalej, można dojrzeć  Jezioro Brodzkie. 

                                  







               Na spacer po parku wybraliśmy się po śniadaniu, kolejnego już dnia. Nie trwał zbyt długo, czekała bowiem Łęknica i Mużaków. Kolejne miejsca podzielone w 1945 roku przez nowo utworzoną granicę. 

Brak komentarzy: