Pospacerowaliśmy po okolicy zamku w Kliczkowie niestety, nawet nic nie można było zjeść, bo wesele itd. więc głodni pojechaliśmy do Zgorzelca.
Zgorzelec nie ma rynku. Jechaliśmy do centrum. W najmniej oczekiwanym momencie nawigacja oznajmiła " dotarłeś do celu". Zatrzymaliśmy się na rozkopanej ulicy nie bardzo wiedząc gdzie udać się na początek. Na pytanie, gdzie można coś zjeść, młodzież kierowała nas w ulicę w dół. Pani nieco dojrzalsza poleciła ulicę za rogiem, Są trzy restauracje i można dobrze zjeść. Skorzystaliśmy z jej propozycji i się nie zawiedliśmy. Dobrze i w spokoju, bo nie było tłoku. Potem wyruszyliśmy wspomnianą ulicą w dół. Rzeczywiście byliśmy w centrum, gdzie zachowała się stara zabudowa.
Zgorzelec został włączony do Polski wraz z Łużycami przez Bolesława I Chrobrego. Po jego śmierci był pod panowaniem margrabiów brandenburskich, następnie Czech, piastowskiego księstwa jaworskiego pod panowaniem Henryka I Jaworskiego, we władaniu królów Polski Augusta II Mocnego i Augusta III Sasa. W roku 1806 zostaje częścią Królestwa Saksonii, w 1815 roku po kongresie wiedeńskim włączony został do Prus i stał się częścią prowincji Śląsk. W czasie II wojny światowej był tam obóz dla jeńców, podoficerów i szeregowych różnej narodowości (Stalag VIII A). Po II wojnie światowej prawobrzeżną część miasta wróciła do Polski. Osiedlono tam dużą kolonię greckich i macedońskich uchodźców którzy szukali schronienia w Polsce po greckiej wojnie domowej. Wielu z nich wróciło do Grecji po upadku dyktatury wojskowej i amnestii dla uczestników wojny. Dziś w mieście pozostał Bulwar Grecki, ciągnącu się wzdłuż rzeki.
Szliśmy ulicami Bohaterów Getta i Daszyńskiego. Zachowały się tam najciekawsze kamienice z XIX wieku, a nawet z wcześniej.
Najstarszą częścią Zgorzelca jest położone bezpośrednio nad rzeką Przedmieście Nyskie, na którym szczególnie interesujące są dwa budynki. Kamienice przy ulicy Daszyńskiego 12 i 15. W jednym mieszkał Jakub Bohme, słynny szewc-filozof i mistyk. W drugim mieści się Muzeum Łużyckie.
Atrakcją turystyczną jest kamień milowy stojący przed nowymi, zrobionymi na staro kamieniczkami.
Daszyńskiego, wzdłuż Nysy Łużyckiej to chyba najludniejszy rejon miasta. W knajpkach i restauracjach pełno, spacerujących też i bardzo licznie słyszany język niemiecki. No cóż, po drugiej stronie rzeki są Niemcy.
Oni u nas, a my przez staromiejski most poszliśmy do nich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz